Jak dostać Nobla?

Jak dostać Nobla?

Jak dostać Nobla?

Wbrew temu, co może się wydawać zwykłemu zjadaczowi chleba, do otrzymania Nagrody Nobla nie wystarczy jedynie odkrycie naukowe. Potrzebne są jeszcze – o czym świadczą liczne przykładny Noblistów – ogromna cierpliwość i naprawdę długie życie, niezbędne do tego, aby oczekiwać w spokoju na swoją kolej.

Komitet Noblowski nie nagradza bowiem najnowszych rewelacji naukowych – każde odkrycie, nawet naprawdę poważne, spektakularne i głośne, musi swoje odczekać. Do dzisiaj nie wiadomo też, jakie zasady i reguły rządzą przyznawaniem wyróżnień dla literatów i zasłużonych dla światowego pokoju.

Długa kolejka do Nagrody Nobla

Kolejka do Nagrody Nobla jest zawsze naprawdę długa. W dziedzinie fizyki początkowa lista obejmuje zwykle blisko 300 nazwisk, w przypadku chemii – 400, a w medycynie – 250. Sporo z nich powtarza się przez wiele lat, z roku na rok.

Nie zdarza się też, by laureatem została osoba zgłoszona po raz pierwszy, nawet jeśli dokonała niezwykle ważnego odkrycia. Z czego wynika taka sytuacja? Nie jest to wynik niedopatrzenia jury czy innych tego typu zabiegów, wynikających na przykład z gapiostwa. Po prostu w taki sposób Komisja Noblowska unika honorowania głośnych z początku „odkryć”, które z czasem okazują się fałszerstwem, plagiatem albo najzwyczajniejszą w świecie pomyłką – bo jak wiadomo – pomyłki się zdarzają. Zdarzało się, że nagroda trafiała do osób – delikatnie mówiąc – niezasługujących na uznanie.

Wpadki Komitetu Noblowskiego

Takie wpadki zdarzały się właściwie od początku istnienia Nobli. Dla przykładu w 1908 roku Komitet Noblowski przyznał nagrodę Gabrielowi Lippmannowi, który wynalazł fotografię kolorową opartą na metodzie, której nie zastosowano nigdy w przyszłości.

Honorowano też odkrycia, które okazały się ślepymi uliczkami w rozwoju nauki. Na przykład w 1912 roku wyróżniono nagrodą Nobla Szweda Nilsa Gustafa Dalena – za wynalazek oświetlania boi i latarni morskich. W 1917 roku laureatem w dziedzinie fizyki został natomiast Charles Barkla, odkrywca nieistniejącego promieniowania „J”. W 1926 roku z kolei medyczny Nobel przypadł Johannesowi Fibigerowi, który opisał czysto hipotetyczny rodzaj nowotworu. W 1927 roku nagrodę otrzymał też Julius Wagner-Jauregg, który łagodził objawy zapalenia mózgu… zakażając ludzi malarią! Wynalezienie penicyliny „odesłało” jego metodę do lamusa.

Niech oceni historia

Wstrzymywanie się z werdyktem nawet przez kilka lat ma istotne zalety. Jury może się przypatrzyć, czy i jakie korzyści przyniesie konkretne odkrycie. Czy pomoże pomnożyć naszą wiedzę, przyspieszyć wynalazki ułatwiające życie albo czy zrewolucjonizuje przemysł?

Z tego powodu bardzo słuszna była w 2001 roku nagroda dla Rosjanina Żoresa Iwanowicza Alfierowa i Amerykanów Herberta Kroemera i Jacka S. Kilby’ego, którzy wiatach 60. tworzyli podstawy współczesnej technologii elektronicznej. Wymyślone i zrobione przez nich układy scalone dziś widać na każdym kroku.

Warto też pamiętać, że każdy sukces bardzo często ma wielu ojców. Jak ocenić, kto miał największe zasługi w elektronicznym boomie? Dziesiątki uczonych w USA, Europie Zachodniej, Japonii i ZSRR, niemal jednocześnie wpadało na trop podobnych wynalazków.

Dlatego Komitet Noblowski, mając świadomość, że jego decyzje są nieodwołalne, zdaje się uznawać odwieczną prawdę, że najlepiej wszystkie odkrycia, niuanse i nowinki naukowe oceni historia. I z uhonorowaniem danej osoby często czeka lata, a nawet dziesiątki lat.

Czy uda się doczekać należnej nagrody?

MendelejewWidać więc wyraźnie, że Komisja Noblowska zwleka ze swoimi werdyktami, i że niejednokrotnie jest to oczekiwanie słuszne. Jednak warto zauważyć, że jeżeli dana osoba czeka na Nobla zbyt długo, może umrzeć – i wtedy Nagrodę dostanie ostatni z wielkich odkrywców, ten, który jej doczeka.

Dla przykładu Nagrody Nobla nie otrzymał najbardziej chyba znany chemik wszech czasów, twórca układu okresowego pierwiastków – Dymitr Mendelejew. Po raz pierwszy jego kandydaturę wysunięto w roku 1905. Szwedzka Akademia Nauk wybrała jednak niemieckiego organika – Adolfa von Bayera. Mendelejewa zgłoszono ponownie w roku 1906, ale znowu przepadł w głosowaniu. Dostał cztery głosy, o jeden mniej niż jego francuski konkurent – Henri Miossan, odkrywca fluoru. Mendelejew zmarł rok później.

Przepis na Nobla

Aby więc naukowiec, który uważa, że jego odkrycie zasługuje na uznanie Szwedzkiej Akademii Nauk, mógł cieszyć się z Nagrody jeszcze przed swoją śmiercią, powinien trzymać się kilku zasad, które wynikają z wieloletniego doświadczenia i są naprawdę proste. Kilka z nich przedstawiamy poniżej.

Nauka to gra zespołowa

Analizując ostatnio przyznawane Nagrody Nobla, można wysunąć dość prosty wniosek – rzadko nagradzani są geniusze, którzy pracują w osamotnieniu, zaś laury zbierają ci, którzy potrafią zgromadzić wokół siebie zespół liczący nieraz kilkaset osób, zorganizować jego pracę, wystarać się o fundusze i sprzęt. Przykładem mogą być Carlo Rubbia i Simon Van der Meer. W roku 1984 dostali nagrodę za kierowanie i organizowanie pracy kilkusetosobowego zespołu, który odkrył w laboratorium CERN pod Genewą cząstki elementarne „W” i „Z”.

Warto się reklamować

Osoby, którym bardzo zależy na Noblu, a są już znane na świecie, mogą stosować coś w rodzaju delikatnego nacisku, by wpływać na werdykt członków Akademii. Powinny zadbać o reklamę własnej osoby w Skandynawii, dla przykładu organizować konferencje naukowe w Sztokholmie, chętnie udzielać wywiadów szwedzkim dziennikarzom, posyłać swoje książki bibliotekarzowi tamtejszej Akademii itp., jednak trzeba robić to z głową… i nie przesadzić.

Kiedyś do Komitetu Noblowskiego nadeszło 40 potężnych skrzyń zawierających ponad 700 tysięcy listów popierających jedną kandydaturę. „Odesłaliśmy to wszystko z powrotem do nadawcy, nie otwierając w ogóle kopert” – zwierzył się sekretarz Komitetu Nagrody Pokojowej.

Praktyka czyni mistrza

Zgodnie z testamentem Alfreda Nobla nagrody jego imienia miały być przyznawane za osiągnięcia, które niosą praktyczne korzyści ludzkości. Stąd bardzo trudno o Nobla w dziedzinie nauk abstrakcyjnych, dalekich od bezpośrednich zastosowań, np. astrofizyki i kosmologii. Albert Einstein otrzymał Nagrodę Nobla dopiero w 1921 roku i to wcale nie za jego najgłośniejsze dziś dokonanie – teorię względności, ale za wyjaśnienie efektu fotoelektrycznego. Tylko kilka chemicznych Nobli przyznano za prace czysto teoretyczne, które nie wymagały wejścia do laboratorium.

Jak powiedział Fryderyk Joliot-Curie, „im dalej eksperyment jest od teorii, tym bliżej mu do Nagrody Nobla”. Pewnie dlatego Alfred Nobel nie wyznaczył nagrody w dziedzinie matematyki. Chyba słusznie – jej najnowsze osiągnięcia bujają w sferze całkowitej abstrakcji.

W pierwszych latach przyznawania Nagród Nobla wszyscy członkowie komitetów, wyłaniających laureatów z fizyki i chemii, byli zwolennikami eksperymentów i nie darzyli teorii szacunkiem. Kandydatura wielkiego francuskiego matematyka i fizyka Henriego Poincarego była zgłaszana aż 54 razy, jednak nagrody nie otrzymał on nigdy.

Złoto przyciąga złoto

Współczesna wiedza jest tak szeroka, że nie ma już naukowców, którzy znają się na wszystkim. W ocenie kandydatów na Nobla jurorzy muszą opierać się na opinii innych naukowców. Stąd właśnie regułą jest, że Nagrodę Nobla dostają ci, którzy już wcześniej zostali nagrodzeni innymi prestiżowymi międzynarodowymi lub krajowymi nagrodami, gdyż świadczy to o tym, że ich życie i dokonania zostały już wcześniej prześwietlone przez zespoły ekspertów. Im więcej nagród, tym lepiej. Mniejsze jest wtedy ryzyko pomyłki.

Najłatwiej przewidzieć, kto zostanie nagrodzony, obserwując coroczną amerykańską Nagrodę im. Alberta Laskera. Od jej ustanowienia w 1946 roku, aż 62 laureatów otrzymało niedługo potem Nagrodę Nobla z medycyny lub chemii. Od 1962 roku ponad połowa zdobywców Laskera w dziedzinie nauk podstawowych w ciągu dwóch lat sięgnęła także po Nobla.

Płeć też się liczy

Mimo że nikt nie przyzna się oficjalnie do dyskryminacji laureatów ze względu na pleć, statystyka jest jednoznaczna. Zdecydowana większość noblistów nosi na co dzień spodnie. Z fizyki tylko dwa razy nagrodę przyznano kobietom, z chemii – trzy razy, z medycyny – ledwie sześć razy.

Ściśle tajne

Nawet stuprocentowy kandydat może odpaść, jeśli jego nazwisko zostanie nazbyt szybko upublicznione. Komitet Noblowski bardzo ceni sobie dyskrecję i nie przepada za sytuacjami, kiedy plotki lub przecieki zbyt wcześnie zdradzają jego typy. Ofiarą takiej sytuacji stał się wybitny fizyk polskiego pochodzenia Kazimierz Fajans, który pracował w Karlsruhe i w Monachium. Wsławił się odkryciem prawa przesunięć promieniotwórczych, zwanego regułą Soddy’ego-Fajansa. Soddy dostał Nagrodę Nobla z chemii w 1921 roku, ale Fajansowi się nie poszczęściło. W roku 1924 jego kandydatura została zaproponowana zarówno do nagrody z chemii, jak i fizyki. Dziennikarze szwedzkiej gazety „Svenska Dagbladet” kilka dni przed ogłoszeniem decyzji zwrócili się do Fajansa z prośbą o przesłanie fotografii, bo – zazwyczaj dobrze poinformowani – dowiedzieli się, że Polak jest prawie pewnym kandydatem.

W przededniu ogłoszenia werdyktu dzienniki szwedzkie napisały, że laureatem najpewniej zostanie Fajans. Nazajutrz jednak Akademia zakomunikowała, że w tym roku nikomu nie przyznano nagrody ani z fizyki, ani z chemii. W ten sposób chciała ukarać prasę za niedyskrecję. Nasz uczony stracił swoją szansę, mimo że jego kandydaturę wysuwano jeszcze dwa razy.

Nie zgłaszaj się sam!

Na koniec jeszcze jedna, bardzo ważna przestroga – nie należy nigdy zgłaszać samego siebie, gdyż oznacza to natychmiastową dyskwalifikację! Wnioski od osób zgłaszających własną kandydaturę nie są w ogóle rozpatrywane. I słusznie.

Polscy laureaci Nagrody Nobla

Poniżej film prezentujący polskich Noblistów:

[tube]http://www.youtube.com/watch?v=i-9Ulgpj1VQ[/tube]

2 komentarze

  1. Kamil
  2. Ania

Reply