Tradycja obchodzenia Wszystkich Świętych i Zaduszek

znicze

Obchodzone 1 listopada Święto Wszystkich Świętych wywodzi się z pogańskiego obrzędu dziadów.

Nie każdy wie, że obecne święta Wszystkich Świętych  oraz  Zaduszki wywodzą się z pogańskiego zwyczaju. Przez wieki obrzęd ten ewoluował do rangi święta kościelnego. Proces ten był ciekawy, a sam zwyczaj dziadów, bo o nich mowa, został uwieczniony m.in. w słynnym dziele Adama Mickiewicza.

Dzisiaj mamy dla was kilka informacji na temat zwyczajów związanych z kultem pamięci przodków, który stworzył podwaliny dla obchodzonego dzisiaj przez nas Święta Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego.

Tak było dawniej

Nasi przodkowie usilnie wierzyli w życie pozagrobowe i niezwykły świat duchów, który rządził się swoimi prawami.

Jeszcze w XIX wieku, jak to pięknie opisał Mickiewicz, powszechne było odprawianie „dziadów”. Obrzęd ten był niesamowitym widowiskiem ku czci zmarłych. Wierzono, że jadło i napitek krzepią dusze i na pewno pomagają w wędrówce ku niebu. W tym czasie, dzień przed świętem, wypiekano specjalny chleb i pierogi, co bogatsi gotowali bób i kaszę, a nawet przyrządzano kutię (słodka potrawa z makiem, rodzynkami i mlekiem). Jedzenie razem z wódką pozostawiano przez noc na grobach zmarłych  z wiarą, że pokrzepienie przyspieszy wędrówkę do nieba.

Innym ciekawym zwyczajem naszych przodków było zostawianie uchylonych drzwi do domu, by zmarli mogli odwiedzić swoje mieszkania. Oznaczało to gościnność i pamięć o bliskich zmarłych. Zdarzało się również, że wołano zmarłych po imieniu. Uważano, że ludzie po śmierci potrzebują bliskości najbliższych i odpoczynku, a obowiązkiem żyjących było zaspokajanie takich potrzeb. Urażone duchy mogły przecież wyrządzać szkody, straszyć czy sprowadzić nawet śmierć.

Co ciekawe, pierwsze dwie noce listopada musiały być bardzo ciche, tzn. zabraniano robienia masła, ubijania kapusty czy maglowania – czynności te mogły rozgniewać odwiedzające dom dusze.

W całym kraju w wieku XIX w dniach listopadowych szczególną czcią również otaczano żebraków i ubogich, wierzono bowiem, że dusza zmarłych bliskich mogła znaleźć się właśnie w tych biednych ciałach, by jeszcze za życia odpokutować. Za jadło, napitek i schronienie żebracy odwdzięczali się modlitwą za zmarłe dusze.

Ludowe obrzędy

W tradycji ludowej wierzono również, że przesilenie jesienne, które przypadało właśnie na listopad, to również okres wędrówek dusz do swoich domów. Okres jesieni był tym czasem, kiedy stykały się dwa światy – żywych i umarłych, zamierała przyroda, zaczynał się okres nostalgii i zadumy nad własnym życiem.

„Dziadami” nazywano jedynie dusze ludzi, którzy zmarli śmiercią naturalną. Nieco obawiano się tych osób, które popełniły samobójstwo bądź zginęły w inny, dziwny sposób, ponieważ nigdy nie miały one zaznać spokoju. Ich ciała chowano w miejscu, w którym zginęły, a usypany zwał ziemi nazywano krudami. Uważano, że każdy kto przechodził obok takiej mogiły miał rzucić zieloną gałązkę, gdy uzbierał się stos, podpalano je. Miało to gwarantować ukojenie błąkającej się duszy i pomoc w odpokutowaniu grzechów za życia.

Reply