Każdy, kto przynajmniej pobieżnie śledzi to, co dzieje się na światowych wybiegach mody, zdaje sobie świetnie sprawę z faktu, że współcześni projektanci coraz częściej tworzą kreacje, w których przeciętny człowiek nie wyszedłby na ulicę.
Nie takie jest jednak ich przeznaczenie – mają raczej szokować, są eksperymentami, świadczącymi o indywidualizmie twórcy, jego pomysłowości, a często także niemałej odwadze.
Społeczeństwo Nowej Ery uodporniło się już jednak na szaleństwo mody. Początek XXI wieku wiązał się z próbami ukazania indywidualizmu i eksperymentowaniem. Obecnie projektanci nie dyktują, jak się ubrać, lecz rozwijają przed swoimi odbiorcami wachlarz możliwości. Dodatkowo tworzą pojedyncze, niepowtarzalne rzeczy na zamówienie.
W Polsce takim ekskluzywnym projektantem jest np. Maciej Zień. Projektuje ubrania dla artystek i zamożnych pań, trzymając się swojego motta, które brzmi:
„Moda ma być odbiciem potrzeb kobiety. Nie powinna jej do niczego zmuszać ani w niczym ograniczać, lecz pozwalać, aby żyła zgodnie z własnymi upodobaniami i pragnieniami”.
Trzeba również podkreślić, że moda XXI wieku aspiruje do miana sztuki. Najbardziej awangardowi projektanci naszych czasów, do których należą np. Hussein Chalayan, Junya Watanabe, Rei Kawakubu, Halmut Lang czy Issey Miyake, wystawiają swe kolekcje jako „instalacje” lub „spektakle” w najpopularniejszych galeriach i teatrach świata. Projektowanych przez nich rzeczy nikt jednak nie wybierze jako stroju codziennego. To eksponaty, które mają dawać do myślenia, prowokować. Taka była kolekcja Rei Kawakubu pt. „Guzy” – do pleców owiniętych w bandaże modelek przyczepiono kolorowe, materiałowe narośle.
W suknię nieżyjącego już Alexandra Mc Queena, uszytą z ręcznie malowanych szkiełek mikroskopowych, zdecydowała się ubrać kilka lat temu piosenkarka Björk. Nie znalazł się jednak śmiałek dla innej propozycji projektanta – sukni z żyletek.
Inny przedstawiciel radykalnego nurtu w modzie – Hussein Chalayan – zaprojektował… stół, który po naciśnięciu ręką zamieniał się w „kreację zmotoryzowaną”, czyli spódnicę poruszającą się za pomocą klap, wzorowanych na statecznikach ze skrzydeł samolotu.
Krytycy podkreślają, że pretendowanie mody do rangi sztuki jest tylko kolejną sprytną kampanią reklamową przeprowadzaną przez gigantyczny przemysł odzieżowy. Wszyscy awangardziści są bowiem jednocześnie zatrudnieni w tradycyjnych, konserwatywnych domach mody.