Przez ostatnie lata kasztanowce zaczęły się zachowywać nieco dziwnie, tak jakby myliły sobie pory roku. W środku lata zrzucały liście niczym w październiku. Kwitną nie tylko na matury, ale często również we wrześniu. Kiedyś tak późne kwitnienie wróżyło długą i ciepłą jesień, ale teraz świadczy najczęściej o tym, że drzewo zostało zaatakowane przez groźnego szkodnika.
Szkodnikiem kasztanowca jest motylek o zaledwie kilku milimetrach, nazywa się szrotówek kasztanowcowiaczek. Nie wiadomo, skąd ten owad wziął się na naszym kontynencie. Pierwszy raz znaleziono go w połowie lat osiemdziesiątych w Macedonii. Cztery lata później był już w Austrii. W ciągu niespełna 20 łat opanował niemal cały kontynent.
Szrotówek ma idealne warunki do życia wszędzie tam, gdzie rosną kasztanowce białe – drzewa, którymi od czterech stuleci Europejczycy obsadzają swoje miasta. Przybysz trafił więc na znakomite warunki, ponieważ wśród europejskich owadów jest niewielu amatorów liści właśnie tych drzew. Szrotówek nie ma więc rywali, a także naturalnych przeciwników.
Szkodnik błyskawicznie zajmuje nowe miejsca unoszony przez prądy powietrza. Pewnie fragmenty porażonych liści przypadkowo przewożone są samochodami i koleją. Motyl ten mnoży się w niewiarygodnie szybkim tempie. W jednym sezonie wykluwają się trzy pokolenia. Każda wylęgająca się w maju samica pod koniec lata jest babką blisko 6 tysięcy poczwarek, które przezimują w martwych liściach. W maju następnego roku rozpoczynają następny atak na kasztanowce. Podczas rójki, czyli lotu godowego szrotówka, chmary maleńkich motylków unoszą się wokół pnia zaatakowanego kasztanowca. Zapłodnione samice składają jaja na powierzchni liści. Larwy po wylęgnięciu się z jaj wgryzają się pod skórkę. Na jednym liściu może ich być nawet 200 – 300! Zniszczone liście najpierw żółkną, brunatnieją, a potem zasychają. Dlatego już w lipcu dawniej
Zaatakowane drzewa wyglądają okropnie, jednak sam owad nie zagraża ich życiu. Nieprawdą jest również, że wszystkie kasztanowce trzeba będzie wyciąć. W Wiedniu, gdzie plaga szkodnika trwa już lata, kasztanowce nadal kwitną i wydają owoce. Choć sam motyl nie jest bezpośrednim zagrożeniem dla drzew, to osłabione walką z nim kasztanowce chorują i ulegają mrozom. Nieliczne kasztanowce, które wycięto zabijał chorobotwórczy grzyb.
Miejskie drzewa nie mają lekko, powietrze jest pełne spalin, a do gleby każdej zimy trafia niemała ilość soli. To wystarczy, aby liście w środku suchego lata żółkły i zasychały. Prawdopodobnie szkodnik wykorzystuje to, że drzewa są osłabione.
Na początku uważano, że szrotówek z biegiem czasu przestanie występować tak licznie. Drzewa kasztanowca nie mają znaczenia gospodarczego i dlatego nie zajmowano się walką ze szkodnikiem. Okazało się jednak, że kłopoty kasztanowców nie malały, na szczęście nie są obojętne mieszkańcom miast. Problem szkodnika stał się sprawą publiczną.
[tube]https://www.youtube.com/watch?v=8blMB1VwXY8[/tube]
Profesor Gabriel S. Łabanowski opracował sposób walki ze szrotówkiem za pomocą zastrzyków w pień. Zastrzyk ze środka owadobójczego i grzybobójczego chroni drzewo przez dwa lata.
Ale aby osiągnąć największą efektywność, trzeba go odpowiednio wcześnie wykonać, najlepiej w marcu. Drzewo wciąga lek do góry razem z wodą transportowaną z korzeni do liści, potrzebuje przynajmniej półtora miesiąca, żeby rozprowadzić ochronną substancję w koronie.