Termin „condo” jest w Polsce mało znany, ale prawdopodobnie szybko się to zmieni. Zakup własnych apartamentów nad morzem, na Mazurach czy w górach staje się bowiem coraz popularniejszym sposobem na efektywne ulokowanie pieniędzy. Zgodnie z zasadą, że ziemia i nieruchomości jeść nie wołają. Zapraszamy do zapoznania się z artykułem na temat condohoteli, czyli własnościowych apartamentów pod wynajem.
Condo jest sposobem inwestycji w nieruchomości, który jest już dość rozpowszechniony na zachodzie. W Polsce jest to termin nowy, który z pewnością wymaga wyjaśnienia. Najlepiej zrobić to krok po kroku:
System condo jest o tyle atrakcyjny, że my, jako właściciel apartamentu, nie musimy niczym się przejmować. Wszystkie kwestie organizacyjne, remonty czy obsadzanie pokoju klientami, leżą po stronie operatora hotelu.
Kupując apartament nad morzem czy w górach w jednym z condohoteli, stajemy się jego właścicielami. Swojej własności wcale nie musimy zatem wynajmować – równie dobrze możemy ją potraktować jako własny pokój w ekskluzywnym hotelu, do którego możemy przyjechać kiedy tylko zechcemy!
W praktyce większość inwestorów łączy przyjemne z pożytecznym. Przez większą część sezonu apartament jest zatem wynajmowany i przynosi zysk. Właściciel zaś jedzie tam od czasu do czasu na jedno- czy dwutygodniowy urlop. Pobyt jest oczywiście darmowy – w końcu jedziemy do swojego apartamentu.
Kupno własnego apartamentu pod wynajem nie jest tanią sprawą. Nad morzem ceny apartamentów zaczynają się od 160 – 170 tysięcy złotych (netto). Za pokój w 5-gwiazdkowym hotelu w Kołobrzegu zapłacimy jednak nawet 2 razy tyle! W górach, gdzie sezon trwa cały rok, ceny mogą być jeszcze wyższe – trudno znaleźć apartament poniżej 200 000 złotych netto.
Inwestycja w apartament w condohotelu powinna zwrócić się w ciągu 10 – 15 lat. Zwykle operatorzy hoteli gwarantują zysk na poziomie 6 – 9% rocznie. Warto jednak zaznaczyć, że zysk jest gwarantowany tylko przez kilka pierwszych lat (zwykle 3 – 5 lat). Potem właściciel apartamentu będzie zarabiał proporcjonalnie do zarobków hotelu, w zależności od liczby turystów.