Czas. Z reguły mamy go za mało na to, aby zrobić wszystko, co sobie zaplanowaliśmy, czasami jednak zdarza się, że brakuje nam pomysłów na jego zagospodarowanie i najzwyczajniej w świecie go marnujemy.
Jest ważnym parametrem wszechświata, zaprzątającym umysły filozofów i uczonych, a także osób, które marzą o tym, aby czas się dla nich zatrzymał – aby pozostali wiecznie młodzi i piękni. Temat ten podejmowali także artyści, przede wszystkim pisarze, starając się znaleźć odpowiedź na to, czy nieśmiertelność jest możliwa, jakie są jej zagrożenia i czy naprawdę warto o nią zabiegać za wszelką cenę.
W trzeciej księdze słynnej powieści Jonathana Swifta „Podróże do różnych odległych narodów świata” Lemuel Guliwer odwiedza między innymi dalekie miasto Luggnagg. Żyją w nim nieszczęśliwi Struldbrugowie, ludzie, którzy starzeją się bez końca i nie mogą umrzeć.
Swift bezlitośnie obnaża jądro ludzkiego marzenia o nieśmiertelności, w istocie będące tęsknotą za wieczną młodością, a nie za kolejnymi dziesięcioleciami postępów demencji i paraliżu.
Czarnoksiężnik, alchemik, uczony z XVI wieku, którego dzieje zainspirowały wielu twórców, jak Christopher Marlowe, Johann Wolfgang Goethe czy Paul Valery.
W rzeczywistości – sprytny oszust i popularny astrolog, na kartach literatury zmienił się w romantycznego bohatera, który oddał diabłu duszę za odzyskanie utraconej młodości, sławę, bogactwo i przychylność najpiękniejszych kobiet.
Bohater powieści Oscara Wilde’a z 1890 roku „Portret Doriana Graya” staje się właścicielem magicznego obrazu, dzięki któremu pozostaje wciąż zdrowy i młody. Zamiast Graya starzeje się bowiem jego portret.
W Faerie, Krainie Czarów, z której pochodzą elfy, czas płynie inaczej – o wiele wolniej. Ludzie porwani przez istoty z Faerie, powracający potem do naszego świata, odkrywają zazwyczaj, że ich bliscy dawno już zmarli, bo jeden rok wśród elfów równa się wielu latom wśród zwykłych śmiertelników.
Bohater opowiadania Washingtona lrvinga z 1819 roku, opowieści opartej na popularnym motywie ludowych podań, wypija zaczarowany napój, po którym śpi 20 lat w Górach Catskill. Po przebudzeniu nadziwić się nie może światu przyszłości – gdy zasypiał, Ameryka była kolonią Anglii, teraz jest niepodległym państwem. Aż do końca XIX wieku taki długotrwały sen był w literaturze właściwie jedynym sposobem wysłania bohatera w przyszłość. Wywoływano go na różne sposoby – napojami, gazem, czasem nawet hipnozą. Jego współczesną wersją jest znany z filmów i książek proces hibernacji.
W roku 1901 Wells napisał zadziwiające opowiadanie „Nowy akcelerator”. Dla użytkownika akceleratora czas przyspiesza wielokrotnie, a on sam porusza się tak szybko, że pozostali ludzie nie są w stanie go zauważyć. On zaś widzi ich jako nieruchome, zastygłe postacie. Pomysł Wellsa przetworzył polski pisarz Adam Wiśniewski-Snerg w powieści „Robot”.