Maria Magdalena, niegdysiejsza jawnogrzesznica, która zjawiła się w domu faryzeusza i namaściła stopy Jezusa olejkami, dziś jest uznawana za świętą, patronkę kobiet, osób kuszonych, ogrodników, więźniów, a w XIII wieku powstał zakon pod jej wezwaniem. Siostry magdalenki opiekują się m.in. kobietami uprawiającymi nierząd. Wnioski, jakie można wyciągnąć z historii Marii Magdaleny, są proste – grzechy nie zamykają drogi do nieba… ani na ołtarze.
Także innym wielkim świętym zdarzało się przecież grzeszyć, żyć w rozpuście itp., jednak ostatecznie zostali uznani przez Kościół katolicki za wzory godne naśladowania.
Ludzkie słabości świętych zjednują im rzesze wiernych, którym bliższy wydaje się ktoś mający za sobą różne doświadczenia. Taka postać rozbudza nadzieję, że każdy ma szansę zostać świętym. Pisał o tym św. Franciszek Salezy. Twierdził on, że wyrządza się krzywdę ludziom świątobliwym, umyślnie przemilczając ich niedoskonałości. Nie wszyscy przecież rodzą się świętymi.
Kamil de Lellis w młodości zasłynął jako nałogowy gracz w karty, hazardzista. Był też żołnierzem i żebrakiem. Do świętości było mu daleko. A jednak nawrócił się w wieku 25 lat i poświęcił życie opiece nad ciężko chorymi i umierającymi. Ponad 400 lat temu we Włoszech założył pierwsze zakony kamilianów. Dziś święty Kamil jest patronem chorych i szpitali, a jego następcy kamilia-nie są nazywam „ojcami dobrej śmierci”.
Śmierć człowieka, z którym była związana przez 10 lat, uzmysłowiła jej marność dotychczasowego życia. Stała się także początkiem pokuty, jaką sobie zadała. Udała się do klasztoru w Cortonie, lecz tam – ze względu na jej nieobyczajne prowadzenie się – odmówiono jej przyjęcia. Uparła się jednak. Poddano ją więc licznym próbom, które przeszła pomyślnie. Głodziła się i spała na lodowatej posadzce, aż przejęte franciszkanki pozwoliły jej zostać. Wkrótce założyła przytułek dla biednych i chorych. Bardzo się zmieniła, czego świadectwem jest fakt, że po śmierci została ustanowiona patronką Cortony.
Kolejną grzeszną świętą była Pelagia, luksusowa kurtyzana, która nie dość, że próżna, to w dodatku otaczała się przepychem, cennymi klejnotami, które otrzymywała od rzeszy wielbicieli jej niezwykłej urody. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy syryjskiego miasta Antiochia nie darzyli jej zupełnie szacunkiem i zaskoczeni byli listem Pelagii do biskupa Nonnusa, w którym napisała m.in.:
„Ja jestem Pelagia, morze nieprawości rozlewające fale grzechów (…) Tak wielu ludzi zgorszyłam, że przeraziłam się teraz tego wszystkiego”.
Wprowadziła swoje słowa w czyn i rozpoczęła swoją metamorfozę, która sprawiła, że Syryjczycy doznali jeszcze większego wstrząsu. Nikt nie wierzył w jej nawrócenie do momentu, aż Pelagia rozdała cały majątek ubogim i aż do swej śmierci (290 r.) poświęciła się kontemplacji, przebywając z własnej woli w odosobnieniu pustelniczym.
Przyszedł jednak moment, w którym Wojciech postanowił zrobić rachunek sumienia. Przyczyniła się do tego, poprzedzona długą agonią, śmierć biskupa Pragi – Dytmara. Towarzysząc umierającemu, który majaczył o karze i piekle, Wojciech poczuł lęk. Strach ten stał się motorem zmian, jakich później dokonał w swoim życiu. Późniejszy patron Polski poświęcił się więc służbie misjonarskiej i nawracał pogańskich wtedy Słowian i Prusów. Z rąk tych ostatnich poniósł męczeńską śmierć.
Do jej głównych wad należały bowiem pycha i raczej niestosowne jak na zakon zachowanie, które w końcu stały się powodem poważnej rozmowy, jaką przełożona odbyła z rodzicami dziewczyny. Obietnica poprawy skruszonej Hiacynty, poparta pozycją i być może pieniędzmi rodziny, uchroniła przyszłą świętą przez wyrzuceniem z klasztoru. Ofiarowaną szansę wykorzystała skrupulatnie.
Św. Konstantyn, wywodzący się ze Szkocji, nie wydawał się świetlaną postacią – lubił wypić, miał opinię rozpustnika, zmieniał kobiety jak rękawiczki, możliwe nawet, że dopuścił się morderstwa. Historia milczy o powodach jego nawrócenia, ale musiały być poważne. Oddał bowiem koronę szkocką i wstąpił do klasztoru w Irlandii. Stamtąd po siedmiu latach, już jako kapłan, wrócił do swojej ojczyzny głosić Ewangelię. Wkrótce, w 598 r., został zabity przez piratów.
Większość takich „nieświętych świętych”, nawróconych grzeszników, po odbyciu pokuty i kompletnej zmianie życia staje się bardziej tolerancyjna. Bardziej też są wyczuleni na potrzeby najbiedniejszych. Skupieni do tej pory tylko na sobie i własnych przyjemnościach odkrywają miałkość dotychczasowego życia i stają się czułymi opiekunami najbardziej potrzebujących.
Na tym tle dość blado wypada św. Andrzej, biskup włoskiego miasta Fiesole, który jako młodzieniec nie żałował sobie niczego, za to później zasłynął jako surowy sędzia czystości obyczajów. Z gorliwością neofity tropił wszelką nieobyczajność. Łatwo mu to przychodziło, bo doskonale wiedział, gdzie jej szukać.