Wieczerza wigilijna to chyba najważniejszy moment obchodzonej 24 grudnia w tradycji chrześcijańskiej Wigilii. Zasiadając do kolacji w ten szczególny wieczór, czujemy obecność bliskich nam osób, wybaczamy sobie wszelkie uchybienia czy błędy i – przynajmniej z założenia – jesteśmy gotowi na to, aby w naszym sercu narodziła się „Maleńka Miłość”.
Nie powinno więc dziwić nikogo z nas, że od dawna z wieczerzą wigilijną wiązało się z wiele zwyczajów, obyczajów i tradycji, które często kultywujemy także współcześnie. Dzisiaj opowiemy o kilku z nich.
Rozpoczęcie wieczerzy wigilijnej ma ściśle określoną porę – wypatrujemy na niebie pierwszej gwiazdki. Ma ona symbolizować gwiazdę betlejemską, prowadzącą przed wiekami pasterzy do stajenki, w której urodziło się Dzieciątko Jezus.
Kiedy pojawi się ona na niebie, nie zasiadamy jednak od razu do stołu. Z reguły najpierw zgromadzona rodzina odmawia wspólny pacierz i modli się za zmarłych, którzy – w co wierzono kiedyś, właśnie w wieczór wigilijny przychodzą między swoich bliskich.
Kolejnym etapem wieczoru wigilijnego jest dzielenie się opłatkiem symbolizującym pojednanie i pokój, a także składanie sobie świątecznych życzeń. To dobry moment na to, aby wybaczyć sobie dawne waśni, spory i wyjaśnić wątpliwości, aby z czystym sercem i sumieniem zasiąść do stołu i zmienić swoje dotychczasowe postępowanie. Warto więc wykorzystać go w 100 %.
Zgodnie z tradycją powinno się na nim znajdować dwanaście potraw – tylu było apostołów i tyle mamy miesięcy w ciągu roku, liczba dwanaście ma więc tutaj symboliczne znaczenie. Co ciekawe jednak, do czasów drugiej wojny światowej na stół wigilijny przygotowywano… nieparzystą liczbę potraw, np. 5, 7, 9 czy 11. Inna miała bowiem przynieść w nadchodzącym roku niepowodzenie w ważnych sprawach (więcej o potrawach wigilijnych przeczytasz tutaj oraz tutaj). Wszystkie potrawy powinny być postne – chociaż oficjalnie w naszym kraju post w dzień wigilii został zniesiony przez episkopat w 2003 roku, nie ma chyba domu, w którym na stole pojawiłyby się potrawy mięsne.
Każdej z dwunastu potraw należy spróbować, przynajmniej w symbolicznej ilości. Ma to zapewnić szczęście w przyszłym roku, a także sprawić, że nie zabraknie ich na wigilijnym stole za 12 miesięcy. Dodatkowo żadna z osób siedzących przy stole nie powinna wstawać do momentu zakończenia wieczerzy, bo może to wypłoszyć duchy zmarłych, a także sprowadzić nieszczęście w przyszłym roku. Wyjątek stanowi tutaj oczywiście gospodyni albo inna osoba zajmująca się przynoszeniem jedzenia do stołu.
Na wsi jeszcze kilkanaście – kilkadziesiąt lat temu opłatek z wigilijnego stołu oraz resztki potraw zanoszono zwierzętom, co miało uchronić je przed zaklęciami i urokami guślarek czy czarownic, a także świadczyło o szacunku dla „braci mniejszych”, jak zwał zwierzęta św. Franciszek. O północy natomiast gospodarz udawał się do obory, gdzie mógł usłyszeć, jak zwierzęta przemawiały ludzkim głosem.