Deregulacja zawodów – sposób na kryzys

Deregulacja zawodów

Deregulacja zawodów

Kryzys, masowe zwolnienia, coraz więcej podwyżek cen i coraz mniej pieniędzy w portfelu – to oblicze dnia dzisiejszego i obraz przyszłości, z jaką musimy sobie poradzić.

Rząd na rozwiązanie problemów rzuca hasło – deregulacja zawodów!

Deregulacja zawodów

Deregulacja to najprościej mówiąc, zmniejszenie ingerencji państwa w formę rynku. Pozostawienie ludziom wolnej ręki w jego budowaniu. Deregulacja zawodów, jako jedna z form deregulacji, to uwolnienie pewnych zawodów od wymagań formalnych, a więc wszelkiej maści kursów, egzaminów i licencji. Właśnie po taki środek sięga polski rząd.

W efekcie obwarowane do tej pory masą przepisów niektóre profesje staną się dostępne dla szerszego grona ludzi. Przyjęty już przez RM projekt zakłada uwolnienie 50 zawodów. Łatwiej będzie można zostać m.in.  trenerem, instruktorem, psychologiem, biegłym rewidentem, notariuszem, detektywem, przewodnikiem turystycznym, geodetą, instruktorem jazdy czy bibliotekarzem.

Samouczek będzie miał łatwiej

Są jasne i ciemne strony takiego rozwiązania. Jasne ponieważ takie rozwiązanie z pewnością poprawi mobilność wielu ludzi na rynku pracy. Przykładowy Kowalski będzie mógł ubiegać się o pracę w zawodzie, do którego dotychczas potrzebne były stosowne uprawnienia. I nie będzie musiał martwić się, że wykonuje taką pracę nielegalnie. Państwo pozwala i daje wolną rękę. Jeśli Kowalski wykaże się umiejętnościami, pracowitością czy po prostu zaradnością, piastując dane stanowisko, to będzie mógł nazywać się mianem „fachmana”. Wszystko zależy więc od niego. Dla zwykłych ludzi ta ustawa to szansa na spróbowanie sił w zawodzie, o którym do tej pory mogli tylko pomarzyć. Zatem deregulacja zawodów pozwoli niewykwalifikowanym pracownikom zwiększyć szanse na zatrudnienie i teoretycznie poprawi ich sytuacje na rynku pracy.

Deregulacja zawodów

Pozorne uzdrowienie?

Taki układ powinien naturalnie obniżyć bezrobocie. Chociaż nie w tak wielkim stopniu, jak mogłoby się to wydawać. Głównym problemem pozostaje przecież w dalszym ciągu brak wolnych miejsc pracy, a nie mała liczba chętnych. Deregulacja zawodów nie sprawi, że nagle wzrośnie popyt na takich, a nie innych pracowników. Poza tym pracodawcy z pewnością łatwiej będzie zaufać osobie wykwalifikowanej, która swoje predyspozycje do danej pracy, będzie mogła potwierdzić na piśmie. Istnieje więc obawa, że osoby niewykwalifikowane, w dalszym ciągu pracy nie znajdą.

Poza tym przedstawiciele niektórych profesji oficjalnie zgłosili sprzeciw wobec ustawy. Przykładem mogą być taksówkarze, których postulaty w pewnym stopniu uwzględniono. Sprzeciw mogą zgłaszać też poszczególne ministerstwa, placówki oświatowe, ale wszystko wskazuje na to, że zdecydowana większość zawodów z wyznaczonej puli zostanie uwolnionych. W wielu przypadkach jedyne warunki, jakie trzeba będzie spełnić, by podjąć daną pracę, będą dotyczyły niekaralności.

Krok na jaki decyduje się polski rząd, mimo wszelkich wątpliwości, jest jednak koniecznym. Polska od lat przoduje na europejskiej liście zawodów „blokowanych”. Regulacją objętych w naszym kraju jest 380 zawodów. Prawdopodobnie już od stycznia przyszłego roku ta stawka będzie mniejsza o 50 profesji.

Więcej informacji znajduje się na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości.

Reply