Kult świętych węży – skąd się wziął?

Kult świętych węży

Kult świętych węży – skąd się wziął?

Węże to gady, które budzą niesamowite emocje. Są tacy, którzy czują do nich niechęć, w których wzbudzają one przerażenie i strach, istnieje jednak i grono osób, które są wężami zafascynowane, mimo że niejednokrotnie grozi im z ich strony realne niebezpieczeństwo.

Fascynacja ta często urasta do miana kultu, a czciciele węży, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę, żyją na całym świecie.

Kult tych kontrowersyjnych gadów istnieje bowiem nie tylko w oddalonych od cywilizacji krajach Afryki, ale także w Europie i Stanach Zjednoczonych.

Dla wielu ludzi są one nieodłącznym elementem uroczystości religijnych. Nawet wśród chrześcijan wąż to nie tylko symbol szatana, ale także atrybut świętości.

Kult węży we włoskim Cocullo

Kult świętych wężyCiekawe zwyczaje związane z czczeniem węży kultywowane są np. w małym włoskim miasteczku Cocullo, na co dzień bardzo spokojnym, niczym się nie wyróżniającym.

Raz do roku jednak, w pierwszy czwartek maja, przybywają tu tysiące turystów. Dzieje się tak za sprawą procesji ku czci patrona wioski – św. Dominika. Figura świętego, niesiona przez mieszkańców, opleciona jest przez dziesiątki żywych węży. W procesji idą także tzw. serpari, czyli dojrzali mężczyźni, opleceni przez żywe gady, z reguły jadowite.

Gdy nastaje wiosna, mężczyźni i dorastający chłopcy z miasteczka wyruszają na wielkie łowy, których celem jest schwytanie jak największej ilości gadów. Żywe węże zostają w specjalnych skrzynkach lub skórzanych workach zaniesione do wioski. Po ceremonii mieszkańcy wypuszczają je na wolność.

Jednak aż do początków XX wieku po zakończeniu procesji węże zabijano i zjadano, kupowali je też aptekarze. Pozostałością tych zwyczajów są sprzedawane tu ciastka w kształcie węży. W Cocullo nie ma sklepów i restauracji dla turystów, jednak w dniu święta wzdłuż drogi do wioski staje długi na 5 kilometrów rząd straganów.

Węże – wysłannicy Matki Boskiej

Istnieje legenda, zgodnie z którą mniszki z klasztoru położonego nieopodal Argini na greckiej wyspie Kefalonia, obawiając się napaści piratów, poprosiły Maryję, by zamieniła je w węże. Korsarze, chcąc zrabować znajdujące się tam kosztowności, weszli do cerkwi. Nagle pojawiły się między nimi dziesiątki węży. Przerażeni złoczyńcy uciekli.

Kult świętych węży

Jak wierzą współcześnie żyjący mieszkańcy wioski, pojawiające się co roku na krótko przed 15 sierpnia w pobliżu miejscowej świątyni gady są upamiętnieniem tamtych wydarzeń. Znalezione węże przynoszone są do cerkwi. Mają na głowach znamię przypominające krzyż i chociaż nikt nie wie, do jakiego gatunku należą, nazywa się je „wężami Matki Boskiej”.

W dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, swojej patronki, są najważniejszym elementem mszy. Oplatają święte ikony, ołtarz, a nawet chleb, który wierni przyjmą w trakcie komunii. Biorą je do rąk nie tylko prawosławni popi, ale i dorośli mieszkańcy wraz z dziećmi. Po mszy wyniesione z kościoła węże znikają, by powrócić za rok.

Gdyby się nie pojawiły, byłby to bardzo zły znak. Jak daleko ludzie sięgają pamięcią, do tej pory zdarzyło się to tylko dwa razy. W czasach II wojny światowej, w przededniu niemieckiej inwazji na Grecję, i w 1953 roku – wtedy nastąpiło trzęsienie ziemi, w którym zginęło wielu mieszkańców Argini. Od tego czasu węży jest o wiele mniej, w ostatnich latach udaje się ich zebrać najwyżej kilka. Wszyscy obawiają się, że kiedyś w końcu ich zabraknie, bo nie wiadomo, co wówczas stanie się z wioską…

Węże i św. Marek

Kult świętych wężyCzy człowiek może z własnej woli wziąć do ręki jadowitego węża i pozwolić mu się ukąsić? Okazuje się, że tak, o ile wierzy, że w ten sposób przekona się, czy jest „bożym wybrańcem”. Czy postępują w ten sposób ludzie mieszkający w jakimś zacofanym kraju? Nie, to mieszkańcy jednego z najbogatszych i najbardziej cywilizowanych państw świata – Stanów Zjednoczonych.

W kościele w Jolo w Zachodniej Wirginii członkowie kongregacji Chrystusa Pana co tydzień uczestniczą we wspólnej mszy. Przebiega ona w dość typowy dla amerykańskiego południa sposób – z muzyką, śpiewem, tańcami. Aż do chwili, w której pastor sięga do specjalnej skrzynki i wydobywa z niej jadowitego węża. Część wiernych, pod wpływem muzyki i tańca, pogrążona niemal w transie idzie za jego przykładem. Często ktoś z nich zostaje ukąszony. Jednak zasady obowiązujące w Kościele Chrystusa Pana nie pozwalają na wezwanie lekarza. Skąd pomysł, by tak postępować, ryzykując własne zdrowie i życie?

W Ewangelii według św. Marka (16,17-18) odnajdujemy następujący fragment: „A takie znaki będą towarzyszyły tym, którzy uwierzyli: w imieniu moim demony wyganiać będą, nowymi językami mówić będą. Węże brać będą, a choćby coś trującego wypili nie zaszkodzi im”.

Członkowie kościoła Chrystusa Pana uważają, że jeśli ukąszeni przez węża przeżyją, to znak, że Bóg obdarzył ich łaską. Niektórzy z nich zażywają dodatkowo strychninę. Dewey Chafin, pastor kongregacji, w wyniku tych praktyk był nawet przez pewien czas sparaliżowany.

Kult węży w Indiach i w Afryce

Wśród Hindusów kult węży jest powszechny – dla nich są one symbolami bogów. W Radżastanie właściwie każda rodzina dokarmia kilka tych gadów. Węże tępią za to gryzonie niszczące zbiory, stąd ich pomoc naprawdę jest nieoceniona.

W Afryce z kolei w dalszym ciągu można natknąć się na relikty dawnych kultur. Jednym z takich oddalonych od centrum cywilizacji miejsc jest Benin. To niewielki kraj leżący na dawnym Wybrzeżu Niewolniczym. Do dzisiaj jego mieszkańcy czczą boga-węża, którego uosobieniem jest pyton królewski. Warto wiedzieć, że wielu mieszkańców Beninu to nadal wyznawcy kultu voo-doo. W położonym 5 kilometrów od wybrzeża Ouidach mieści się świątynia Dangbe – wężowego boga. Sprawuje nad nią pieczę mistrz czarowników i szaman, będący tutaj największym autorytetem. Co ciekawe, aż 80% mieszkańców nadal wierzy w pytona i jego boską moc. Animiści, uważający się za „dzieci pytona”, nie żyją jednak w zupełnym odosobnieniu. Naprzeciwko świątyni węża stoi bowiem okazała chrześcijańska katedra.

Liczba chrześcijan się zwiększa, jednak sukcesy miejscowego proboszcza są pozorne. Wierni po mszy często udają się do miejscowej świątyni, by wzorem przodków odprawiać prastare rytuały…

Reply