Polowanie na męża, czyli teoria szczelnej przykrywki
Ile razy zastanawiałyśmy się – my kobiety, jak zdobyć faceta, jak go usidlić i niejako zmusić do małżeństwa? Powszechnie wiadomo, że mężczyzna potrzebuje bardzo dużo czasu zanim zdecyduje się oświadczyć i wręczyć pierścionek tej jedynej.
Jak przyspieszyć ten proces, do jakich półśrodków można się posunąć – o tym wszystkim dowiemy się z zabójczo śmiesznej książki Lyndy Curnyn „Polowanie na męża, czyli teoria szczelnej przykrywki”.
Fabuła, bohaterzy, epizody
Wszystkie wydarzenia, wokół których rozgrywa się akcja, toczą się wokół 31-letniej Angie DiFranco. Jak na razie to stara panna, niespełniona aktorka, obecne pracująca w firmie, która zajmuje się sprzedażą wysyłkową. Jej życie osobiste to pasmo wielkich porażek – trzeci były narzeczony dziewczyny żeni się (co ważne – nie z nią).
Angie robi dobrą minę do złej gry i udaje, że się nic nie stało. Jak jest naprawdę? Bohaterka przeżywa wewnętrzne załamanie, zadaje sobie pytanie:
Czyżby coś z nią było nie tak, skoro nie potrafiła skłonić żadnego faceta, żeby w imię dozgonnej miłości wyłożył sporą sumę na zaręczynowy pierścionek?
Tu pojawiają się kolejni bohaterowie: przyjaciółki z lat szkolnych, które (jak to kobiety) zasypują Angie serią porad i teorii z cyklu „jak uwieść faceta”. Zdaniem jednej z koleżanek – która, rzecz jasna, od lat ma męża- mężczyźni przypominają słoik ze szczelnie zakręconą przykrywką. Tak szczelnie, że jedna kobieta nie da rady jej odkręcić, co najwyżej trochę ją poluzuje. Dopiero następna bez trudu otwiera słoik. Dziewczyna zaczyna inaczej patrzeć na swój obecny związek z Kirkiem i posuwa się coraz dalej w stronę „otwarcia przykrywki”.
Polowanie na męża – fakty i mity
Książka niby o banalnej fabule, typowych bohaterkach, ale co najbardziej dziwi ma w sobie również wiele prawdy. Powszechnie wiadomo, że zaciągnięcie mężczyznę przed ołtarz graniczy z cudem. Zawsze coś jest ważniejsze – praca, dom, pieniądze, a gdy już dojdzie do ślubu, przeżyje się wszystkie piękne chwile, to wszystko wraca do normy.
Celne w tej książce zdają się być porady pseudo przyjaciółek Angie – co należy robić by na dobre usidlić faceta, jakie sztuczki i zagrania stosować. Śmieszne jest to, że faktycznie wiele kobiet stosuje takie zagrywki (wiem z doświadczenia), a o co dokładnie chodzi przekonacie się czytając książkę podczas długich jeszcze wieczorów. Faktem jest to, że nie da się nikogo siłą zmusić do bycia razem, a mitem, że po ślubie nie trzeba się starać.
Książka należy do tzw. literatury „w spódnicy”, czyli o kobietach i dla kobiet, ale z pewnością poleciłabym ją również mężczyznom. Z prostej przyczyny – można dowiedzieć się, jak płeć przeciwna podchodzi do instytucji małżeństwa, czego oczekują narzeczeni względem siebie, a przy tym miło i zabawnie spędzić niejeden wieczór.