Sport jako narzędzie marketingowe
O tym, że sport to świetne narzędzie marketingowe, najlepiej przekonać się, patrząc na znanych polityków. Wielu z nich doskonale zdaje sobie sprawę, jak pozytywne efekty w sondażach mogą przynieść podejmowane przez nich działania związane ze sporem.
Dlatego już chyba nikogo nie dziwi widok biegającego polityka, który jednocześnie pozuje do zdjęć czy udziela wywiadu.
W przeddzień ogłoszenia drugiego exposé premiera Tuska zauważyć można było na wielu portalach jego zdjęcia z Sopotu. Premier twierdził, że żeby być w formie, trzeba postawić na sport i rodzinę. Dlatego wybrał się z żoną na kort tenisowy, potem zakupy i na końcu jogging oraz spacer. Najbliższe otoczenie Donalda Tuska doskonale wiedziało, że zaakcentowanie takich zachowań bardzo ociepli jego wizerunek, który w ostatnich tygodniach nieco podupadł. Tym bardziej, że nieuchronnie zbliżało się bardzo ważne wystąpienie w Sejmie.
Politolodzy i specjaliści od wizerunku twierdzą, że widok polityka uprawiającego sporty dla przeciętnego odbiorcy t jednoznaczny sygnał – „jestem silny, zdrowy i wytrzymały – umiem zadbać o siebie, to potrafię i o innych”. Taka osoba wzbudza pozytywne emocje, które przekładają się na to, jak ocenia się jej działalność polityczną.
Amerykańskie trendy
Polscy politycy coraz bardziej próbują się utożsamiać z amerykańskimi przedstawicielami świata politycznego. Sport w kreowaniu wizerunku zawsze odgrywał tam znaczącą rolę, widać to na przykładzie Baracka Obamy, który nieustannie podkreśla swoje zamiłowanie do koszykówki. Pozuje do zdjęć z piłką, organizuje mecze z najsławniejszymi koszykarzami. Większość amerykańskich prezydentów uprawiała jogging, ale również grała w golfa, najczęściej pod czujnym okiem kamer i w błysku fleszy.
W USA kandydat na prezydenta musi spełniać pewne kryteria – być wysoki, chodzić prosto, mieć piękny uśmiech, silne dłonie, żonę oraz dzieci. Amerykanie lubią, gdy kandydat jest proporcjonalnie zbudowany. O tym przekonują nas eksperci.
Z kolei w Polsce takich wymogów nie ma. Jednak politycy coraz lepiej rozumieją, jak pewne chwyty – dość proste – mogą skutecznie wpływać na ich pozycję. Dlatego gotują przed kamerami, biegają, umawiają się na spotkania w polskich domach.
Nie bez znaczenia politycy tak eksponują bieganie. Jest to sport dla każdego, nie wymaga żadnych nakładów finansowych. Inaczej jest w przypadku golfa czy tenisa. Polacy na te dziedziny sportu patrzą z niechęcią, jako przeznaczone dla elity i bardzo drogie. Polscy politycy muszą więc pokazywać, że są przeciętni. Taką postawę najbardziej cenią obywatele.
Już w starożytnej Grecji mawiano, że ten kto jest piękny, ten jest uczciwy i dobry. Wciąż panuje ten stereotyp, ponieważ wysoka i wysportowana sylwetka budzi w nas więcej zaufania. Stąd tak wielkie jest parcie polityków, aby dobrze wyglądać i dobrze się ludziom kojarzyć.