Ze skarbów płytoteki: Edyta Górniak- „Dotyk” (1995)

gorniak

Do pierwszej połowy lat 90. na polskiej scenie muzycznej prym wiodły zdecydowanie wokalistki rockowe. Pop traktowany był po macoszemu przez młodsze pokolenia. Wszystko zmieniło się po nobilitującym sukcesie Edyty Górniak na festiwalu Eurowizji w Dublinie w 1994 roku.

Piosenka napisana przez Stanisława Syrewicza i Jacka Cygana pod tytułem „To nie ja” zajęła w ogólnej klasyfikacji drugie miejsce, dzięki czemu dotychczas mało znana w szerszym gronie słuchaczy dziewczyna prawie z dnia na dzień została okrzyknięta gwiazdą i triumfalnie rozpoczęła podbijanie krajowego rynku fonograficznego, który w tamtych czasach funkcjonował dopiero w powijakach. Na debiutancki album wokalistki znanej dotychczas z musicalu „Metro” Józefowicza i Stokłosy trzeba było czekać prawie rok. Czas pokazał, że oczekiwania zostały zaspokojone.

„Słodkie żywioły…”

Płyta zawiera jedynie 11 piosenek, ale ich jakość nie ustępuje w niczym zachodnim producentom tamtych czasów. Duża w tym zasługa Wojtka Olszaka, który jako producent sprawił się wzorowo. Dynamiczne piosenki („Jestem kobietą”, „Niebo to my”) brzmią tak, jakby sekcje instrumentalne zaaranżował tu sam Babyface. Tytułowa piosenka z płyty pulsującym rytmem przywodzi na myśl rozerotyzowane przeboje Madonny z początku lat 90. Prawdziwie zachodni poziom nagrywania i aranżacji instrumentów sprawił, że z całej gamy popowych płyt ostatniej dekady XX wieku w Polsce właśnie „Dotyk” wybija się na czołowe miejsce podium.

„Będę śniła swoją baśń”

Mimo że album sprawia wrażenie patchworku skompletowanych naprędce piosenek – nie można odmówić mu spójności. Dużo pracy w taki efekt włożył Janusz Stokłosa z legendarnego Studia Buffo. To w jego aranżacji rozbrzmiewają na płycie klasyki „Nie opuszczaj mnie” czy „Jej portret”, ukazujące nieco bardziej refleksyjne i poetyckie oblicze Edyty. Na płycie nie mogło zabraknąć oczywiście eurowizyjnego sukcesu – z bardziej dynamicznym wokalem, niż ten znany z wcześniej wydanego singla czy z wersji telewizyjnej piosenki. Na okrasę całości znajdziemy na płycie także kilka piosenek ze wspomnianego już „Metra”, na nowo zaaranżowanych przez Stokłosę („Szyby”, „Litania”,”Kasztany”). Z kolei gwiazdkowa piosenka wykonana w duecie z Krzysztofem Antkowiakiem pt. „Pada śnieg” do dziś jest jedną z najczęściej granych przez rozgłośnie radiowe w okresie świąt Bożego Narodzenia. Jej odległość tematyczna od pozostałych piosenek wcale nie szkodzi całości koncepcji albumu. Taki efekt stworzyć mogą wyłącznie profesjonaliści.

„Zanim w popiół się zmienię…”

Trzon instrumentalny płyty tworzyli wybitni muzycy z zespołu Woobie-Doobie. Takie nazwiska jak Wojciech Pilichowski, Michał Dąbrówka czy Michał Grymuza mówią same za siebie. W późniejszych latach ślady ich pracy dostrzec można było także na płytach m. in. Natalii Kukulskiej czy Andrzeja Piasecznego.

Patrząc na dzisiejsze poczynania Pani Górniak, można dojść do wniosku, iż powinna ona iść wreszcie po rozum do głowy i wysnuć wnioski z dokonań, które przyniosły jej najwięcej satysfakcji i zasłużoną miłość słuchaczy. Czy po osiemnastu latach od premiery debiutanckiej płyty można cofnąć czas i dokonać czegoś nowego… na miarę dawnych możliwości?

Reply