Historia pewnego talentu – Gayga
Gayga to artystyczny pseudonim Krystyny Stolarskiej – niezwykle utalentowanej wokalistki ze Śląska. Wyróżniała się niezwykle oryginalnym wizerunkiem scenicznym, a także talentem. Należy zaznaczyć, że w przeciwieństwie do wielu innych polskich wokalistek obrała profesjonalne wykształcenie muzyczne.
To zaprocentowało w późniejszych latach podczas realizacji nagraniowych oraz licznych tras koncertowych. Gayga urodziła się w Będzinie i do końca swojego życia z dumą podkreślała swoje śląskie pochodzenie. Dla muzyki i sceny odkrył Ją Bernard Sołtysik – menadżer dziewczęcego zespołu „Pro Contra”, w którym Stolarska zaczynała swoją muzyczną podróż.
„Graj, nie żałuj strun”
Największym przebojem Stolarskiej z okresu Jej współpracy z grupą „Pro Contra” pozostaje piosenka pt. „Miłosennie”. Na archiwalnym teledysku widzimy skromnie ubraną dziewczynę z niezwykle długimi włosami z przedziałkiem.
[tube]http://www.youtube.com/watch?v=HKWOeA8D7dE[/tube]
W kilka lat później sceniczny emploi Gaygi zmienił się nie do poznania. Wiele zawdzięcza dzięki podróży do Stanów Zjednoczonych, gdzie na dłużej wyemigrowała na początku lat 80-tych. Akurat w czasie stanu wojennego otrzymała propozycję koncertów w amerykańskich klubach. Skorzystała z szansy, do Polski powróciła po blisko dwóch latach. Jako jedna z pierwszych piosenkarek zaszczepiła na polskim rynku styl „punkówy- odjazdówy”. Jej znakiem były obcisłe koszulki w panterkę, lśniące legginsy oraz burza włosów w 10 kolorach tęczy. Do tego dochodził ostry makijaż i bardzo odważny jak na tamte czasy repertuar. Przebój „Graj, nie żałuj strun” napisał dla Gaygi sam Tadeusz Nalepa!
[tube]http://www.youtube.com/watch?v=MY3iPLZ0XMA[/tube]
Artystka komercyjna, ale wszechstronna
Gayga w latach 90-tych nieco spokorniała, ale nie przestała kochać muzyki w równym stopniu, co wcześniej. Wszechstronność Jej talentu sprawiła, że zaczęła eksperymentować z różnymi technikami nagraniowymi oraz stylami muzycznymi. Tworzyła muzykę dance (w zespole „MC DIVA”), śpiewała bluesa, folk, a nawet muzykę sakralną. Aranżacje Jej piosenek bogate są w instrumenty smyczkowe. Przez lata skrzypce stanowiły dla Gaygi stały atrybut sceniczny.
Po długiej przerwie w roku 2006 powróciła na scenę z nową płytą, zatytułowaną „Dziennik mojej podróży”. Można na niej znaleźć piosenki inspirowane kulturą wschodu oraz orientem. Płyta obfitowała w kilka przebojów, nakręcono do nich także interesujące teledyski, graniczące z wizualną awangardą. Cały album został ciepło przyjęty zarówno przez krytyków oraz publiczność.
Niedokończone plany
Gayga w dziedzinie muzyki była prawdziwą pasjonatką. Głód poznawania i eksperymentowania w różnorodnych gatunkach muzycznych przekładał się także na życie. Stale koncertowała, podróżowała do najdalszych zakątków świata, by w tych miejscach odnajdywać inspirację do dalszej twórczości. Niestety, los nie pozwolił Jej dokończyć wszystkich planów i marzeń. Zmarła w 2010 roku.
Dziś, gdy po latach słuchamy Jej najbardziej znanych utworów: „Ja, ruchomy cel”, „Wypłakana poducha”, „Leżę pod namiotem”, czy „Jeszcze godzin tyle”- trudno uwierzyć, że tej niezwykle seksownej i dynamicznej wykonawczyni ciekawych piosenek nie spotkamy już na koncertach.
[tube]http://www.youtube.com/watch?v=jaR9wwv1yJ4[/tube]
Miło poczytać o Krysi… niestety autor przekręcił imię Jej wieloletniego managera i przyjaciela – powinno być BERNARD Sołtysik.
dziękuję za uwagę!
Uwielbniam Gaygę, ładny artykuł.
Piękna historia lecz życie ma inne plany co do nas . Szkoda że tak szybko odeszła.
Genialna i fenomenalna artystka. Inna jak na owe czasy, broniąca się swoją muzyką do dnia dzisiejszego.
Wspaniałe teksty, których niestety dziś już brakuje, kompozycję samej Krysi, czy Bernarda też wybitne.
Zawsze będę pamiętał Gaygę i polecał jej muzykę.
Gayga urodziła się w Będzinie, a zmarła w Siemianowicach Śląskich. Zaczynała swoją przygodę ze sceną już wcześniej zanim trafiła do Pro-Contry (m.in. Amazonki, współpracowała jako wokalistka z grupą Krzysztofa Sadowskiego i zespołem Blues and Rock Wojciecha Skowrońskiego). Niestety na scenie jej już nie zobaczymy, ale mam zarejestrowane kamerą VHS parę koncertów Krysi (jako Gayga, Mc Diva czy z grupą JoRK)oraz nagrane recitale telewizyjne i często do nich wracam bo była to jedyna niepowtarzalna artystka,a prywatnie niezwykle sympatyczna osoba od której czuło się ciepło i niesamowity spokój(niezwykły klimat podczas spotkań, rozmów). Tak bardzo szkoda, że Jej już z nami nie ma. Pozostała niewypełniona pustka, niedokończone rozmowy i żal.