Czerwone serce Australii – Uluru
Park Narodowy Uluru-Kata Tjuta jest jednym z najbardziej znanych wśród 500 parków narodowych w Australii. Dzieje się tak w dużej mierze za sprawą szczególnej malowniczości czerwonego masywu Uluru.
Dzisiaj przyjrzymy się bliżej właśnie czerwonemu sercu Australii, jak o Uluru mówią zarówno miejscowi, jak i mieszkańcy innych zakątków naszej planety. Zapraszamy do lektury!
Mityczna skała
Wedle wierzeń miejscowych Aborygenów Uluru jest miejscem świętym, w którym mieszka święty wąż zsyłający na ziemię wodę. Ma on przebywać w jednym z zagłębień skalnych, zwanym Źródłem Sroki, gdzie gromadzi się woda pochodząca z opadów.
Inne podania mówią o narodzinach góry z ciała Matki Ziemi Bulari. Wydarzenie to miało być początkiem stwarzania świata. Aborygeni wierzą, że górę wciąż nawiedzają duchy przodków, a dzięki temu jest to szczególnie korzystny obszar dla szamańskich rytuałów umożliwiających komunikację z ich światem. Najważniejsze miejsca kultu, osobne dla kobiet i mężczyzn, są zamknięte dla spragnionych wrażeń turystów.
Wierzenia związane z Uluru ilustrują liczne rysunki naskalne.
Góra świadek
W geologii tym mianem określa się wzniesienie o charakterze ostańcowym, odcięte erozyjnie od progu skalnego, świadczące o dawniejszym dalszym zasięgu. Ostaniec był świadkiem powolnego kruszenia się otaczającego go masywu. Uluru jest świadkiem historii całego kontynentu australijskiego – dziejów Aborygenów mieszkających tu od ponad 30 tys. lat.
Masyw wciąż groźny
Turyści z całego świata nie podzielają wierzeń australijskich Aborygenów o gromadzących się na szczycie góry duchach przodków, którzy karzą ciekawskich próbujących wydrzeć ich sekrety. Uluru jest jednak górą niebezpieczną – wspinaczka na strome zbocza o kącie nachylenia w stosunku do podłoża 80-90 stopni, zwłaszcza w wysokiej temperaturze, może się źle skończyć, przy czym na górze zdarza się niewiele śmiertelnych upadków ze skały, za to sporo ataków serca. Ofiary wypadków są upamiętniane na specjalnych tabliczkach.
Czym jest Kata Tjuta?
Należące do tego samego parku narodowego wzniesienia o charakterystycznym, kopułowatym kształcie, przez Aborygenów uważane są za pozostałości skamieniałych olbrzymów, które żyły na tych ziemiach w prapoczątkach.
Kata Tjuta znaczy dosłownie „Wiele Głów”. Najwyższe jej wzniesienie ma wysokość 460 m, jednak o ich wielkości świadczą szacunkowe dane o 6-kilometrowej podstawie skalnej ukrytej pod ziemią. Kata Tjuta to pozostałości tego samego dawnego masywu górskiego co w przypadku Uluru, mają jednak inną strukturę. Zbudowane są ze zlepieńca utworzonego z kilku rodzajów skał: granitu, bazaltu, piaskowca i gnejsu.
Mieszkańcy Uluru
Okolice masywu wyglądają mało gościnnie, jednak są domem dla licznych gatunków zwierząt, m.in: kangurów czerwonych i górskich, dingo, emu, kretów workowatych, olbrzymich waranów i dzikich wielbłądów.
Na terenie parku występuje ok. 400 gatunków roślin naczyniowatych, a niektóre z nich to endemity. Najczęściej spotykana jest ostra trawa pustynna, zarośla akacji. Najbardziej charakterystycznym gatunkiem jest dąb pustynny z liśćmi zredukowanymi do kształtu maleńkich łusek. Funkcje fotosyntetyzujące przejęły tu cienkie gałązki. Drzewo to, dopóki jego korzenie nie sięgną do zasobów wody gruntowej pozostaje w stadium młodocianym, co może trwać długie lata.
Uluru dziś
Strome skały masywu australijskiego odwiedza rocznie około 500 tys. turystów, dla których specjalnie zainstalowano poręcz z grubej liny. Na szczyt wchodzą jednak nieliczni. Wędrówka zajmuje około godziny, a najszybsze wejście trwało około 12 minut.
Członkowie plemienia Anangu proszą jednak, by z szacunku dla miejsca ich kultu powstrzymać się od wchodzenia na górę i wybrać 9-kilometrową trasę wytyczoną u jej podnóża. Niektórych miejsc nie można nawet fotografować, grożą za to wysokie kary finansowe.
Z pewnością miejsce godne odwiedzenia! Co prawda nie wiedziałem, że istnieje takie miejsce ale szybko sprawdziłem i polecam każdemu, jest tam pięknie! Wyobrażam sobie spędzony tam urlop i uśmiech sam maluje się na twarzy. Może jeszcze kiedyś to się uda… Potrzeba więcej odwagi, czasu i pieniędzy! Buźka!
Marzeniem mojego życia była wyprawa do Australii, marzenie spełniło się po prawie 40 latach..byłem w samym sercu kontynentu australijskiego, dotykałem Uluru, marzę, aby tam wrócić…marzenia się spełniają