Planujemy weselny budżet

Zewsząd słyszymy o pogłębiającym się kryzysie, wzroście inflacji i stopy bezrobocia. Dla wielu codzienne życie to prawie walka o przetrwanie. W końcu utrzymujące się na tym samym, często mizernym poziomie w połączeniu z coraz wyższymi cenami za codzienne artykuły żywieniowe nie zwiastuje niczego dobrego. A co jeśli dochodzi jeszcze do tego organizacja wesela?

Wielu ludzi praktykuje porzekadło „zastaw się, a postaw się”, dlatego na ten cel dopuszcza się zaciągania kredytów czy pożyczek, które potem latami spłacają. Pomocy szukają także wśród bliskich osób. Jednakże łatwo przekonać się o tym, że organizacja wesela zamiast przyjemnością może stać się koszmarem…

Wariactwo, wariactwo i jeszcze raz wariactwo

Nie jestem gorsza do innych! Tak często powtarzamy sobie. Uważamy się nawet za lepszych, bo skoro Kaśka czy Zośka mogła, to i ja mogę, a nawet zrobię, to jeszcze lepiej niż one! Świetnie widać to na przykładzie organizowania chrztów dla dzieci. Coraz częściej przyjęcie odbywa się w restauracjach, często renomowanych z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Rodzice wysyłają gościom listę prezentów, co jest jak najbardziej kwestią dość kontrowersyjną. Już niedługo może być tak, że sala na chrzest dziecka będzie rezerwowana zanim na świat przyjdzie maluch.  A może przyjdzie pora na konsultantów, którzy będą zajmowali się całą ceremonią i uroczystością. A z czasem jest coraz gorzej. Przychodzi komunia, gdzie dzieciom w prezencie nie daje się już zegarka czy roweru, ale kupuje wymyślne przedmioty. Niekiedy organizacja Komunii może sięgać nawet 10 tysięcy złotych! Przecież wszystko ma być najlepsze – alba dla dziewczynki czy garnitur dla chłopca, a także renomowane restauracja, fotograf, stylista i mnóstwo innych, ale czy potrzebnych rzeczy. Wystarczy tylko podpisać w Banku formalności o kredyt i pomysł, jak spłacać go przez najbliższe lata. Jednak nasze dziecko nie może być gorsze od innych, dlatego godzimy się bez wahania na takie rozwiązania.

A co z weselem?

Tu sytuacja kształtuje się jeszcze gorzej. Wielu ludzi kieruje się stereotypem, że kiedyś wesela trwały kilka dni, gospodarz wydając swoje dziecko za mąż pokazywał, jak należy zorganizować ożenek. Dlatego sprzedawał ziemię, posiadaną trzodę, a nawet zapożyczał się. Przecież wesele musiało być i to nie na byle jakim poziomie. Suto zastawiony stół, Kościół pełen kwiatów i cała masa innych szczegółów, których nie było na ślubie i sąsiadki. Tak wyglądało to kiedyś, a jak przedstawia się teraz? Prawda jest taka, że w im większym mieście mieszkamy, tym z większymi kosztami należy się liczyć. Ksiądz udzieli ślubu „co łaska”, które w wielu Kościołach jest ściśle uwzględniona, przynajmniej kwota  – od. Lista gości aż przyprawia o zawrót głowy. To typowy przykład na to, jak szybko popaść w konflikt pokoleniowy. Rodzice w codziennym życiu kierują się zasadami, co wypada robić, a czego nie. Młodzi z kolei wychowani w wygodach żyje w przekonaniu, że „nic mnie to nie obchodzi, tak ma być”. Trzeba zaprosić wszystkich, których się zna. No bo co będzie, jeśli dowiedzą się o ślubie i poczują się urażeni, że ich nie zaprosiliśmy? Dlatego listy gości liczą setki osób, z czego naprawdę bliskich osób jest niewiele…

Interes ślubny

Niektórzy żartobliwie powiadają sobie, że najpierw trzeba zarezerwować sobie salę, a dopiero potem poszukać kandydata na męża. Ekskluzywne knajpy mają zajęte terminy na kilka lat do przodu. Pozwalają sobie wtedy na windowanie cen. A ci, którzy z lokalem czekali na ostatni moment muszą szukać tego, co jest wolne, a nie tego, co im się podoba.

Wiele młodych par, które przeżyły ślub, wesele i całe związane z tym zamieszanie zgodnie twierdzi, że był to dla nich koszmar. I nie było to spowodowane detalami czy błahostkami, jak na przykład inny kolor wstążek czy dekoracji, co dodatki na sukni ślubnej, których nikt – oprócz panny młodej – nie zauważył. Gorzej, jeśli przyszli małżonkowie chcą wziąć cichy i skromny ślub, który ogranicza się jedynie do obiadu i toastu za zdrowie młodych.

Można wypowiedzieć walkę

Zazwyczaj takie zachowanie nie powoduje nic dobrego. Zarówno pod względem emocjonalnym, jak i finansowym. Przekłada się to na ilość zaproszonych cioć, wujków czy kuzynek, którzy często wtykają nos w weselne menu czy pozwalają sobie na śmiałe komentarze na temat sukni czy garnituru. Oczywiście można zaapelować o rozsądek i rozwagę, jednakże z praktycznego punktu widzenia, rodzic który przygotowuje wesele dla swojego dziecka pragnie zrobić to z pompą. Nie słyszy tego, co mówi pani młoda czy pan młody. To oni stawiają kropkę nad i oraz zawsze robią wszystko po swojemu. Dlatego zamiast ubolewać nad sytuacją, lepiej modlić się, aby upodobania członków rodziny były jak najbardziej zbliżone do naszych własnych.

Swoje oszczędności

I choć pieniądze szczęścia nie dają, to jednak wiele sytuacji upraszczają – pewnie nie ma nikogo, kto by się ze mną nie zgodził. Optymalnie jest, jeśli w przygotowaniach weselnych dysponujemy swoimi oszczędnościami na ten cel. Wówczas jasno możemy określić nasze oczekiwania, potrzeby i gusta. Śmiało można powiedzieć, czego sobie nie życzymy. W końcu to nasze wesele, nasz dzień, w którym jesteśmy bohaterami, więc nikt nie powinien się za nadto wtrącać. Skoro nie mamy ochoty na oczepiny czy obecność wujków, których nie widzieliśmy od lat – odważnie można rodzicom o tym powiedzieć. Prawdę mówiąc, jeśli chcemy mieć święty spokój, to lepiej samemu zapłacić za uroczystość weselną, nawet jeśli będzie skromniejsza, ale przynajmniej oszczędzimy sobie niepotrzebnych stresów i nieporozumień.

W sekrecie?

Można spotkać i takich bohaterów, którzy o swoim ślubie oznajmiają po fakcie. Robią, to jak chcą i gdzie chcą. Bez żadnych ograniczeń, nakazów czy zdań w stylu „to nie wypada”. Niestety w wielu sytuacjach grozi to wojną w rodzinie już na samym początku. I choć stawiamy na swoim, tak jak chcemy, to jednak należałoby mieć na uwadze rozczarowanie rodziców, którzy tak marzyli o tym, aby zobaczyć nas na ślubnym kobiercu. Zwłaszcza, kiedy jesteśmy jedynakami…Dlatego przed podjęciem takiego radykalnego kroku warto to dokładnie przemyśleć. Lepiej odłożyć na bok fakt, że lubią marudzić i mają nieco staroświeckie punkty widzenia, ale są rodzicami i czy dobrze byłoby zabierać im prawo w uczestnictwie w tak ważnym dla nas dniu? A czasu cofnąć się nie da…

Za granicą

Coraz większą popularność zyskują śluby za granicą. Nie ma w tym przypadku żadnych ograniczeń prawnych, ponieważ wystarczy wybrać tylko polski konsulat i gotowe. W niektórych przypadkach całe procedury ślubne są w obcych krajach bardziej przyjazne niż te funkcjonujące w Polsce. Wystarczy zakupienie biletów, spakowanie bagażu i zabrania najbliższych. Faworytem wśród miejsc, w których najchętniej chcielibyśmy zawrzeć związek małżeński jest Praga. Praski konsulat jest wręcz zawalony wnioskami o udzielenie ślubu, a kolejki? Sięgają nawet kilkunastu miesięcy. Z kolei biura podróży zacierają ręce, ponieważ już wprowadzają do swoich ofert weekendowe wyjazdy połączone ze ślubem oraz uroczystym obiadem. W tym przypadku króluje tu R.P.A. oraz Afryka Południowa. Niekiedy może być nawet taniej niż w Polsce!

Przede wszystkim dobry nastrój

W stresowych sytuacjach nietrudno o wyolbrzymianie błahych rzeczy, stąd znajdujemy się o krok od sprzeczki czy kłótni. Jednak bez względu na rodzaj ślubu, ilość niepowodzeń w trakcie przygotowywania lepiej zapomnieć o waśniach. Takie momenty o dziwo lepiej się wspomina po latach, dlatego dobrze byłoby, gdyby uśmiech nawet na krok was nie odstępował!

Reply